Informacja o cookies
Klikając “Zgoda” akceptujesz politykę plików cookie niezbędnych do realizacji usług. Więcej informacji o cookie w polityce prywatności.
Zgoda
Ustawienia
📞 Zapraszamy do składania zamówień telefonicznych od poniedziałku do piątku w godz. 9:00-13:00
Skrót BDSM kryje w sobie m.in. słowa bondage, domination, submission. Już z samej definicji krępowanie oraz wiążąca się z nim dominacja i uległość mogą stanowić ciekawą formę zabawy w łóżku. Pary zazwyczaj sięgają w niej po różnorakie sex zabawki. Najczęściej – albo może najprościej? - używa się w tym celu kajdanek, ale przy odrobinie fantazji warto także zwrócić uwagę na inne akcesoria BDSM. Mogą one przynieść masę funu. I w dodatku dają dużo więcej możliwości.
Fantazje i marzenia erotyczne dotyczące dominacji i uległości są jednymi z najbardziej popularnych. Naprawdę wiele panów i pań ma ochotę poczuć dreszczyk całkowitego oddania się we władzę drugiej osoby, albo też przejęcia nad nią kontroli. Psychicznej i fizycznej. Niestety te pragnienia często pozostają w sferze marzeń, bo krępujemy się o nich rozmawiać. Ogólnie zresztą samo rozmawianie o seksie i własnych potrzebach jest dużo rzadsze, niż być powinno....z różnych względów. Niektórzy mają dylemat, czy fantazje erotyczne są normalne, jeszcze inni boją się przyznać, że nie wiedzą jak osiągnąć orgazm. Jeśli jednak macie chęć sprawdzenia na własnej skórze, jak marzenia przechodzą w rzeczywistość, to pierwszym krokiem będzie rozmowa o nich z partnerem/partnerką. Musicie uzgodnić co was kręci, na co się zgadzacie, a także ustalić co absolutnie nie wchodzi w grę.
I tu właśnie pojawia się bondage. Ta część BDSM nie musi (choć może) wiązać się z zadawaniem bólu, upokarzaniem, nie wymaga sięgania po wyuzdane akcesoria, stroje czy przebrania. Może to być po prostu soft zabawa, która doda waszym erotycznym igraszkom pikanterii i bardzo fajnie rozpali zmysły.
Zakładamy, że to ma być tylko lekka zabawa i fantazja, że nie macie lochu wypełnionego dymiącymi pochodniami, lejącym się woskiem, igłami, pejczami i nie każecie podchodzić do siebie na kolanach w masce świnki. Zostajemy w strefie soft, gdzie seks łączy się z zabawą, a wiązanie jest po prostu jego urozmaiceniem.
Możecie swobodnie zamieniać się rolami, będąc na zmianę stroną uległą i dominującą. Eksperymentować, poszukiwać... Nie musicie być dominą/subem. Macie po prostu czerpać wspólnie przyjemność z zabawy w poddanie i władzę. Jeśli dopiero zaczynacie zaznajamiać się z nowym sposobem na igraszki w łóżku pamiętajcie o kilku podstawowych kwestiach:
I jeszcze jedna sugestia. Dużo lepiej sprawują się akcesoria do krępowania zakupione w sex shopie, niż domowe wynalazki. Jasne, w razie potrzeby można związać ręce nawet pończochami czy zakneblować usta parą majtek, ale nie jest to jakość, na jaką warto stawiać. Bardzo dobrze widać to zwłaszcza na sznurach do wiązania.
Nasza pierwsza propozycja to liny i sznury BDSM. Są genialnie uniwersalne. Można z nimi zrobić praktycznie wszystko i to na wiele sposobów. Od najprostszych, jak związanie rąk za plecami czy przywiązanie ich do rogów łóżka. Po te najtrudniejsze, będące już w zasadzie nie zabawą, a sztuką – shibari. Pomyślicie – cóż prostszego, niż pójść do pierwszego z brzegu budowlanego i kupić linki w dowolnej długości, grubości, kolorze nawet? Nie do końca. Może dla profesjonalistów, którzy na bondage zęby zjedli i są w stanie dobrać odpowiednią grubość, rdzeń, sposób pracy.
Dla amatorów jednak zdecydowanie lepsze są liny do krępowania, przeznaczone stricte do BDSM i bondage. Głównie chodzi o materiał. Jest na tyle miękki, by dało się na nim dobrze zaciągać węzły, ale i szybko je rozplątywać. Przyjazny dla skóry, więc na drugi dzień nie pójdziecie do pracy ze śladami sznura na rękach. Źle dobrana lina potrafi wręcz przypalić skórę, obetrzeć ją nawet do krwi. Oszczędność paru złotych i gwarancja, że następnym razem partner/kanie popuka się w czoło i zgodzi się na kolejną sesję z wiązaniem.
Najlepsze na początek są liny bawełniane, miękkie, przyjemne, bezpieczne. Jakiej długości? To zależy jak bardzo się wkręcicie. Krótkie sprawdzą się do wiązania do łóżka czy kończyn. Te długie pozwalają np. na owinięcie piersi z jednoczesnym krępowaniem rąk i nóg. Tego nie da się zrobić w minutkę, to cały ceremoniał, z wieloma oplotami i węzłami. Wymaga więcej cierpliwości i umiejętności, chociaż rezultat jest naprawdę sexy. Podobny można osiągnąć sięgając po gotowce.
Zestawy i pasy do krępowania pozwalają na szybkie i bezproblemowe ich użycie. Idealne dla osób, którym nie wystarczają kajdanki erotyczne, ale też nie mają ochoty na długie oplatanie liną. Zazwyczaj składają się z opasek – podobnych właśnie jak w kajdankach – które połączone są ze sobą taśmami. Mogą być połączone z obrożą, albo na tyle długie, by za ich pomocą przykuć kogoś do łóżka czy drzwi. Dobrze spisują się też krzyżaki – to cztery pasy z łącznikiem pośrodku. I to wystarczy, by błyskawicznie skuć ze sobą ręce i nogi. Pozycja bardzo skutecznie pozbawia możliwości manewru i samodzielnego oswobodzenia się z niej. Wymaga więc zaufania do drugiej strony, ale też otwiera pole do zabawy z dużą dozą dominacji. Dla amatorów krępowania, którzy chcą szybko osiągnąć rezultat taki gotowy zestaw jest naprawdę dobrym pomysłem.
Tak samo zresztą, jak taśmy do bondage. Są dużo mniej popularne niż liny, czy kajdanki. Trudno jednak powiedzieć dlaczego, bo to zupełnie nieskomplikowana i niesłychanie wdzięczna zabawka. Może boicie się tego, że to taśma na rolce, wyglądająca jak pakowa czy izolacyjna? Bez obaw, to tylko pozory. Nie przykleja się do ciała, ba, nawet głowę i włosy można nimi owinąć, a później – co w sumie ważniejsze - bez bólu odwinąć. Można zrobić z niej opaskę na oczy czy też knebel to nie problem...
Jest to wielozadaniowa zabawka, po którą chętnie sięgają również profesjonaliści. Z nią można wymyślać nie tylko takie proste zabawy, jak związanie nóg czy rąk ze sobą, ale okręcić je całe, „przykleić” do siebie czy do korpusu, owinąć nawet jak mumię bandażami. Z tak skrępowanym ciałem można później wyczyniać wiele ciekawych rzeczy.
Co zrobić ze skrępowanym partnerem? Absolutnie wszystko – o ile obie strony się na to zgodziły. Można spróbować łaskotek, czyli delikatnego drażnienia ciała, przesuwania po nim piórkiem czy miotełką, co jednych niesłychanie denerwuje, a innych z kolei bardzo podnieca. Można sięgnąć po pejcz do chłosty, by wymierzyć karę. Skrępowanie i ograniczenie możliwości ruchu wprowadzą tu dodatkową podnietę i wzmocnią wrażenie dominacji. Warto także wykorzystać inne akcesoria BDSM, jak kleszcze, wosk, klamry na sutki, ale tylko jeśli macie to uzgodnione, a nie wykorzystując sytuację by spełnić własne fantazje.
Można pieścić, doprowadzać na skraj orgazmu, zostawiać tam na chwilę, ale nie pozwolić dojść. I tak nawet kilka razy, aż sub zacznie prosić o orgazm. Albo grozić, że jeśli nie dostanie go zaraz, to możecie zapomnieć o gorącym obiedzie przez tydzień...
Można się kochać - to jest super pomysł. ON rozciągnięty na łóżku, przywiązany do niego mocno, mający piersi, pupę, szparkę JEJ tak blisko, że wystarczy dłoń wyciągnąć by dotknąć, ustami sięgnąć i posmakować... Ale nie można, bo i jak, skoro więzy trzymają. Potraktowany jak zabawka, zerżnięty po prostu przez kobietę, która ma nad nim pełną władzę i robi sobie na nim dobrze dokładnie tak, jak ma na to ochotę.
ONA z opaską na oczach, rękami przywiązanymi liną do ramy łóżka, z wibratorem przyłożonym do łechtaczki. Nie krzyczy, kiedy ON w nią wchodzi, bo knebel tkwi w jej ustach, ale jęczy z rozkoszy, przyciąga go nogami do siebie, wypręża, wije w spazmach, a piersi ściśnięte sznurem kołyszą się w rytm ICH ruchów.
Krepowanie nawet w wersji soft może być bardzo przyjemną zabawą.