Informacja o cookies
Klikając “Zgoda” akceptujesz politykę plików cookie niezbędnych do realizacji usług. Więcej informacji o cookie w polityce prywatności.
Zgoda
Ustawienia
📞 Zapraszamy do składania zamówień telefonicznych od poniedziałku do piątku w godz. 9:00-13:00
Strap-on to dość szczególny rodzaj dildo. Jego wygląd jest dość typowy – jednak sposób użycia już niekoniecznie. Nie jest to też wcale współczesny wynalazek, choć mogłoby się wydawać inaczej. Cóż więc sprawia, że strap-on jest tak wyjątkowy? Dla kogo może być świetną propozycją? Wspólnie poszukamy odpowiedzi na te i na wiele innych pytań. Przyjrzymy się też ich rodzajom oraz podpowiemy, jak wśród nich znaleźć odpowiedni dla siebie. Do dzieła!
Najprościej rzecz ujmując, strap-on to takie dildo, którym ktoś nas (lub my kogoś) – a nie my siebie – będzie zadowalać. Potrzebuje „nosiciela” – czyli osoby, która przymocuje je do swojego ciała. Służą do tego specjalne uprzęże – lecz nie tylko. Mogą to być także opaski, wówczas mocowany jest w mniej standardowych miejscach, jak np. udo (nowa perspektywa w pozycji „na jeźdźca”), czy broda (tradycyjny seks oralny lub rimming z jednoczesną penetracją) – ale są i strapony, które nosi się bez uprzęży. Utrzymują się one w ciele na tej samej zasadzie, co kulki gejszy (jeśli nie wiesz, co mamy na myśli przeczytaj, jak używać kulek gejszy).
Historia straponów jest prawdopodobnie równie długa, co historia samego dildo. Skoro bowiem ludzka ręka, kierowana pasją i pożądaniem, wykonała coś peniso-podobnego – ludzki umysł z pewnością chciał tego czegoś używać w sposób jak najbardziej zbliżony do „oryginału”. O ile wśród znalezisk archeologicznych dilda nie należą do rzadkości (po więcej ciekawostek zapraszamy do tekstu o dildach – znajdziesz go tutaj), o tyle z uprzężami jest słabo. Jak nie trudno się domyślić, ma to związek z materiałami, z których były wykonywane. Wzmianki o dildach mocowanych na specjalnych paskach można jednak znaleźć w Kamasutrze, która została spisana w pierwszych wiekach naszej ery. Zachowały się jednak i inne „dowody” potwierdzające istnienie straponów. W XIX wieku, kiedy to nie odkryto jeszcze internetu, a selfie nazywało się „autoportretem” i nie każdy potrafił je wykonać (w tym momencie gimby traco oddech) – funkcję dzisiejszego pichuntera pełniło malarstwo takich twórców jak choćby Édouard-Henri Avril. Na jednym z płócien postanowił on uwiecznić dwie lesbijki, uprawiające seks z wykorzystaniem mocowanego na pasku dildo. Mało tego, pracując pod pseudonimem, był autorem ilustracji do „De figuris Veneris” – albumu prezentującego 95 pozycji seksualnych, jaki ukazał się w 1824 roku. Grubo, co? Dociekliwych zachęcam do samodzielnego przeczesania „internetu” – przekonacie się, że o hardkorowych zabawach wiele moglibyśmy się od naszych przodków nauczyć.
Początkowo strapony powstały głównie z myślą o lesbijkach, bo – jakby to Czesio powiedział – nie mają wacka, nie lubią chłopaków, ale chcą się cieszyć pełnią doznań podczas seksu z partnerką. Dla nich oferta jest chyba najbogatsza.
Z biegiem czasu po tego rodzaju gadżety zaczęły też sięgać pary heteroseksualne. Wielu facetów otworzyło się na poszukiwanie nowych źródeł seksualnej rozkoszy, odnajdując męski punkt G. „Prawdziwym facetą”, z powstańczo-hawudepowską dziarą na plecach i siekaną gotykiem sentencją (z czterema błędami ofkors) na przedramionach, zapewne nie mieści się w zwojach, że facet może czerpać przyjemność ze stymulacji prostaty – która przecież jest w dupie – nie będąc homoseksualistą. Niepokalane choćby cieniem przemyślenia „hyhy” oznajmia, że łapią zawiechę – zupełnie jak york miniaturka przed schodami. Tymczasem stymulacja prostaty, będącego męskim odpowiednikiem kobiecego punktu G, może sprawiać nieziemską przyjemność – i sprawia. Kiedy odbywa się o za pomocą strapona, nazywa się to pegging. Mówiąc w skrócie, pegging polega na zamianie ról. Pozwala przejąć inicjatywę kobiecie, która – zaopatrzona właśnie w strapona – staje się „dawcą przyjemności” w totalnie nowy dla obojga sposób. U niektórych osób wizja ta może doprowadzić do powstania iście hamletowskich rozważań – bezpodstawnie. Pegging to owoc zrodzony z akceptacji własnego ciała i chęci jego poznawania. Nie jest w żadnej mierze równoznaczny ze zmianą orientacji seksualnej – to tak nie działa. No bo jak to? Nie wyobrażam sobie, żeby nawet noszący przyciasną koszulkę dla podkreślenia mikrobicka posiadacz mistycznego Dresu Wszystkich Pasków, któremu wreszcie udało się namówić partnerkę na seks analny, obraca się po wszystkim na pięcie, spluwając na ziemię i wyzywając oszołomioną dziewczynę od elementów rowerowych...
Kolejną grupą, dla której strapony są prawdziwym wybawieniem, są osoby transpłciowe. Dla wielu z nich pełna operacja korekty płci jest totalnie poza finansowym zasięgiem. Z myślą o nich tworzone są niezwykle realistyczne protezy, w których sztuczny penis, zamiast do rzucającej się w oczy uprzęży – mocowany jest do dopasowanych, cielistych gatek. Nierzadko zdobi go też bujna broda...
Ostatnią grupą, którą należy wyróżnić, są mężczyźni, którzy z różnych względów nie są w stanie podczas zbliżenia doprowadzić do penetracji. Może to być spowodowane zarówno problemami z utrzymaniem wzwodu, przedwczesnym wytryskiem – jak również dysfunkcjami na skutek urazów czy niepełnosprawnością. Z myślą o nich powstały protezy strapon – dilda, które są puste w środku. Jedne są wiotkie, inne zaś sztywne – tak, by każdy mógł cieszyć się seksem ze swoim partnerem. Mogą one przedłużyć penisa o dobrych kilka centymetrów (w przeciwieństwie do magicznych pigułek – to działa), zwiększyć jego średnicę, a nawet przemienić białą kusieńkę w kawał czarnego zaganiacza. Wibracje? Zbiornik na sztuczną spermę? Wedle życzenia.
Trochę tytułem podsumowania, możemy je podzielić na dwie zasadnicze grupy: strapony dla mężczyzn oraz te dla kobiet. Strapony dla mężczyzn są w środku puste – ale mogą być pompowane lub wibrujące. Podobnie jak te dla kobiet – z tą jednak różnicą, że one już puste nie są.
Idąc dalej, możemy wyróżnić strapony pojedyncze i podwójne – a niekiedy nawet i potrójne (nie, nie do zabawy w słoneczko), mocowane do uprzęży, specjalnych majtek bądź bez szelkowe. Te ostatnie to nowoczesne strapony, które nie wymagają żadnych pasków ani uprzęży. Krótszy, lekko pogrubiony koniec umieszcza się w pochwie kobiety, a drugi, dłuższy może służyć do pieszczot pochwowych lub analnych. Korzystać więc z nich mogą zarówno pary kobiece, jak i heteroseksualne do stymulacji analnej mężczyzny przez partnerkę.
Jeżeli chodzi o dalsze podziały, sytuacja wygląda praktycznie tak samo, jak w przypadku zwykłego dildo. Mogą być bardziej lub mniej podobne do prawdziwego penisa, krótsze lub dłuższe. Takie grube, takie chude mogą dilda (strapon) być...
Przede wszystkim należy go dopasować do własnych potrzeb. Co to w praktyce oznacza? Po inny gadżet sięgnie kobieta, pragnąca sprawić przyjemność swojej kobiecie, a inny strap on dildo powinna wybrać amatorka peggingu. W drugim przypadku – zwłaszcza, jeżeli jest to początek Waszej przygody z zamianą ról – kategorycznie wybijcie sobie z głowy wielkie dildosy. Operowanie straponem przypiętym do ciała wymaga nieco wprawy i obowiązkowy jest tutaj dobry lubrykant dedykowany do seksu analnego. Ważne, by w jego składzie nie było substancji mogących zniszczyć dildo – czytajcie etykiety i w razie konieczności dopytujcie sprzedawców.
Kolejną kwestią jest sposób mocowania. Najczęściej spotykane są zestawy w postaci uprzęży ze specjalną obręczą, do której mocuje się pasujące dilda. Nie mniejszą popularnością cieszą się majtki ze sterczącym dongiem, które nierzadko zaopatrzone są także w wewnętrzny wibrator lub mniejsze, przeznaczone dla „nosiciela”. Warto zaznaczyć, że wśród samych uprzęży również jest w czym wybierać. Za najwygodniejsze uchodzą te z szerokimi paskami oraz zestawy z majtkami. Z czasem można pokusić się o uprząż dekorowaną, która nie rzuca się w oczy tak bardzo, jak paski. Chyba, że jest się fanem BDSM, wówczas taki strapon stanie się świetnym elementem większej całości.
Na zakończenie jedna rada: najlepiej wybierać strapona z partnerem – zwłaszcza, jeżeli raczkujecie w tych tematach. Na niespodzianki jeszcze przyjdzie pora. Skoro już potraficie dzielić się ze sobą najskrytszymi fantazjami, z pewnością osiągniecie konsensus i wybierzecie takie dildo, które obojgu Wam przypadnie do gustu. Dobrze też się z nim wpierw oswoić przed rozpoczęciem zabawy. Przekazanie pełnej kontroli partnerce wymaga odrobiny odwagi i całkiem sporej dozy zaufania – znacznie łatwiej o to wiedząc, z czym będziemy mieć do czynienia.